Moja
córa wprost kocha misie świata całego, brunatne, polarne, szmaciane,
pluszowe. Kizia je po uszach i mizia po nosach. A one w zamian przynoszą
jej fiołki z łąki, podsłuchują o czym szepcze wróbel z jaskółką w
ogrodzie, szukają drewnianych klocków, które postne paskudy pochowały
wieki temu. Postanowiłyśmy więc uszyć jednego. I oto jest. Bardzo
psotny. Więc mieszka w ramce na półce;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz