poniedziałek, 17 października 2016

Moja córa wprost kocha misie świata całego, brunatne, polarne, szmaciane, pluszowe. Kizia je po uszach i mizia po nosach. A one w zamian przynoszą jej fiołki z łąki, podsłuchują o czym szepcze wróbel z jaskółką w ogrodzie, szukają drewnianych klocków, które postne paskudy pochowały wieki temu. Postanowiłyśmy więc uszyć jednego. I oto jest. Bardzo psotny. Więc mieszka w ramce na półce;-)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz